wtorek, 25 marca 2008

ilustracje



to jest jeden z (czynnych) wulkanow, ktore otaczaja antigue. na razie z szacunkiem mu sie przygladam, ale juz za pare dni mam zamiar go zdobyc, wraz z suslem. na pierwszym zdjeciu gwatemalski chicken bus, cud amerykanskiej techniki i latynoskiej estetyki. Tu w zblizeniu:

Antigua troche mniej sliczna - rzeznia.

Mercado pod Antigua - codzienny stroj tutejszych kobiet...


i pare zdjec z okolic, gdzie jestem teraz - na poczatek wspolpasazerka z promu do livingston:

A to zabudowania na skraju dzungli, wraz z jednym z mieszkancow.

A tego wstydliwego zwierza przylapalam podczas wycieczki statkiem z livingston do rio dulce. potem pojechalam jeszcze dalej na zachod, nad brzeg jeziora izabal, najwiekszego w gwatemali. po drodze zielono, ze az trzeba mruzyc oczy. uprawy bananow, kukurydzy, melonow, mango.... a miedzy tym wszyskim chatki sklecone z drewna , sniade dzieciaki i krowy, konie, swinie, psy. jutro wybieram sie z para kanadyjczykow na wycieczke w poszukiwaniu malp, aligatorow i morskich krow.

1 komentarz:

ET pisze...

Sielsko nad wyraz a stroje - faktycznie jak u Harriet Becher Stone ( tej od "Chaty...). Ale ponoć Livingston nie jest reprezentatywne dla Gwatemelai jako takiej ..

Buziaki z przysypanego sniegiem Wrocka, m